środa, 28 stycznia 2009

Duchy wokół Pekinu

czyli historia niematerialna tylko z pozoru, a tak naprawdę wszystko kręci się wokół żołądka (tym bardziej, kiedy w żołądku kręci).

Wczoraj świętowaliśmy urodziny dwóch moich kolegów, którzy przypadkiem urodzili się tego samego dnia (bo czemu miałby być w tym jakiś ukryty cel?).
Zwykłe wyjście do lokalu z jedzeniem i piwkiem. Padło na restauracje "Pekin". Jak zwykle nie zawiodłem się na tamtejszej kuchni - zwłaszcza, że uwielbiam chińską gastronomię. No, ale nie o tym jest ten wpis...

Po posiłku postanowiłem zrobić kilka fotek z myślą o blogu (a co!) i oto one. Jak widać udało mi się uchwycić nawet jakiegoś ducha. Może to był słynny Chiński Duch?



Tu pojawia się wspominany już duch.


A potem znikł tak szybko jak się pojawił... bo miał samochód. ;)



Na koniec ładnie oświetlone drzewa po drodze na Plac Wielkopolski, a potem już tylko tramwaj i do domu.


8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

jakis taki kiepawy ten duch. Wyglada jakby dostal sam ryz i makaron ;)

Tomasz Luch pisze...

A do tego się skarży, gdzie popadnie ;)

DR pisze...

Dostał jeszcze dwa mikrokawałki kurczaka z ziarenkami sezamu

Tomasz Luch pisze...

Bo to był duch o masie w skali mikro...

~M pisze...

Lol, normalnie scary movie ;D
Jaką masz rozdzielczość ekranu? Bo ja to zdjęcia muszę przewijać, żeby całe zobaczyć a to nie jest wygodne ;P No chyba, że mam sobie odbitki porobić ;D

Tomasz Luch pisze...

~M: Wiem, wiem. Nie mam czasu przerobić fotek na mniejszy rozmiar. Obiecuję poprawę... ;)

Anonimowy pisze...

tak czytam o tym jedzonku, a tu na talerzu mam spalone warzywa z kotletami sojowymi... ;P

Anonimowy pisze...

A ktoś jadł zupę słodko - pikantną w Pekinie?