piątek, 5 grudnia 2008

Moje hobby

Ponad rok temu wpadłem w sidła pewnego hobby. Przyszło nagle i z radością mogę powiedzieć, że nie chce odejść. Niektórzy mówią, że to alternatywa dla gier komputerowych, jeszcze inni, że dopełnienie. Jednak z pewnością jest to rozrywka mająca wiele twarzy. Rozwija zręczność, spostrzegawczość, myślenie logiczne, umiejętność negocjacji, uczy jak umiejętnie podejmować ryzyko lub nie podejmować go wcale, bawi, pozwala wyzwolić pokłady kreatywności w nas drzemiące. Czasami zmusza do "oszukiwania", podkładania przysłowiowej świni. Jednak wszystko w granicach rozsądku. Jeśli ktoś się jeszcze nie domyślił - mówię o grach planszowych.


Wiele się zmieniło od czasu, kiedy mój cały planszówkowy świat zamykał się w kilku pozycjach typu Monopoly, Chińczyk, Magia i Miecz, no i oczywiście szachy. Po długiej przerwie na swojej drodze napotkałem nowoczesne gry planszowe. Każda kolejna poznana gra zbliżała mnie do stwierdzenia, że tak naprawdę nigdy nie grałem w prawdziwe gry, tylko jakieś pseudo twory oparte na rzucaniu kostkami (oczywiście oprócz szachów). Od razu pragnę zaznaczyć, że wśród tzw. nowoczesnych gier jest wciąż spora ilość oparta na rzucaniu kośćmi czy jakiejkolwiek losowości, jednak jest to przeważnie ograniczone do niezbędnego minimum.

Ponad rok temu postanowiłem wstąpić do sklepu planszówkowego o którym mi ktoś wspominał. Oczywiście w Poznaniu. Zostałem od samego progu zaskoczony przez sprzedawcę. Rzeczowo wyłożył mi na czym mniej więcej polega połowa gier w sklepie. :) Polecił w co mógłbym zagrać jako początkujący. Za jego radą kupiłem swoją pierwszą grę. Jeszcze nie był to wielki szok, taka zwykła gr karciana o dobieraniu kolorów. Dopiero kupując Carcassonne odkryłem coś naprawdę nowego, świeżego. A potem Puerto Rico...

Po jakimś czasie dowiedziałem się, że ludzie grający w gry planszowe spotykają się w Poznaniu raz w tygodniu na wspólne granie. Po dłuższym niezdecydowaniu postanowiłem wybrać się i pograć z nimi. Szybko stałem się stałym bywalcem spotkań. Jeszcze szybciej pojawiały się w mojej kolekcji nowe gry. Spotkania zmieniały swoje lokalizacje, nowi ludzie pojawiali się i odchodzili. Po jakimś czasie i zmaganiach z lokalizacją trafiliśmy do lokalu o nazwie "Alibi Club". Klub stał się na dłużej stałym miejscem naszych spotkań. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z ostatniego spotkania.






Teraz w Poznaniu działa dosyć prężna grupa graczy, którzy są chętni spotykać się raz na tydzień i kultywować swoje hobby. Jedni przychodzą, aby dobrze się bawić, pograć ze znajomymi. Są tacy co mają misję propagowania gier planszowych (co nie oznacza, że przy okazji nie robią tego samego co pozostali czyli dobrze się bawią). Ogólnie wszyscy znajdują coś dla siebie. Nowi gracze przychodzący po raz pierwszy zawsze znajdują jakieś miejsce przy stole. Zawsze też znajdą się chętni do tłumaczenia gier, bo zwykle jest tak, że przy każdej grze jest przynajmniej jedna osoba, która tych zasad nie zna.

Na koniec chętnych do dowiedzenia się czegoś więcej o graczach w Poznaniu i miejscu spotkań zapraszam na poniższe strony:

http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewtopic.php?f=4&t=4740
(wątek na forum na którym aktualnie umawiamy się na spotkania i dyskutujemy)

oraz

http://www.gramajda.pl/ (Tutaj jest trochę informacji, docelowo ma powstać serwis dla poznańskich graczy)

5 komentarzy:

Rzabcio pisze...

Fajny artykuł, widać, że też masz misję. Zresztą - przekonałem się o tym na własnej skórze. ;)

Ale masz krechę - ani słowa o "przerwach na kawę"? Byś się wstydził. :P ;)

Tomasz Luch pisze...

No fakt. Nie wspomniałem o naszej codziennej rozrywce jaką jest granie w krótkie gry podczas przerwy na kawę. Dotychczas graliśmy już w Hive, Go, High Society, Coloretto, Nimmt 6, Tsuro. Było coś jeszcze? Ogólnie przerwy na kawę są naprawdę fajne. ;)

Może być?

Anonimowy pisze...

nooo widzę, że świetna zabawa;)
eh, ostatnio grałam w gry planszowe w lipcu na obozie, ktoś zabrał ze sobą Osadników z Catanu - całkiem ok, tylko wybraliśmy sobie porę trochę późną jak na takie gry, bo coś koło trzeciej nad ranem;P

~M pisze...

Ba, a ja tylko w kilka grałem (Fasolki rządzą!)

Anonimowy pisze...

aż sobie sprawdziłam na Wikipedii co to są te Fasolki, bo pierwsza myśli to, że był taki zespół dziecięcy;D