niedziela, 27 grudnia 2009

Pasażer

Tłum ludzi wokół mnie. Niewidzialny jestem - myślę. Po chwili zastanowienia i kilku siniakach teoria mojej niewidzialności zostaje poparta doświadczeniem. Odnoszę wrażenie, że jestem powietrzem...


Po chwili jestem już rozrzedzony. Mieszam się z atomami tlenu, azotu i innych składowych powietrza. Płynę w morzu gazów, sunę pomiędzy głowami ludzi nieświadomych mojej obecności. Ocieram się swoim atomowym Ja o pordzewiałe elementy pojazdu, który drobinki siebie oddaje powietrzu - atom po atomie, cząsteczka po cząsteczce.


Kicham. Ciężkie, stutonowe perfumy integrują mnie i znów stoję w tłumie. Obok stoi fabryka kosmetyków i wyrzuca w powietrze nieznośną mieszankę Szanel namber fajf z Bema i kulek na mole. Dyskretnie przysuwam głowę do szczeliny w oknie szukając odrobiny świeżości.


Długo nie cieszę się prawie świeżym powietrzem. Delikatnie i z gracją za naporem jakiejś masy zostaję wypchnięty w okolice drzwi wyjściowych wykonując przy tym piruety niczym mistrz tańca współczesnego po kilku głębszych. Kiedy wytracam pęd pojazd zatrzymuje się, drzwi otwierają się z agresywnym hukiem (oddając przy tym kolejne drobinki rdzy w powietrze) i zostaję opluty sympatycznym - "Przesuń się Pan do cholery, nie widzi, że wysiadam?!". Grzecznie niczym pacyfista z LSD we krwi odsuwam się wiedząc, że guz to nic fajnego.


Tramwaj rusza dalej. Trzymam się zimnej rurki i czekam na kolejne niespodzianki. Rozglądam się wokoło i widzę te same codzienne zachowania, ten sam typ ludzi. Starsza Pani ocierająca się o studenta siedzącego wygodnie dająca dyskretne znaki torebką, kobieta z wózkiem o tytanicznej sile wciągająca go do tramwaju, śpiący pijak mający kilkumetrową przestrzeń osobistą, młodzież z bardziej ubogim słownictwem niż grypsiarze więzienni...


Wysiadam. A od Nowego Roku znów mają podrożeć bilety...


1 komentarz:

~M pisze...

Każesz zdawać sobie ludziom sprawę jak wiele doświadczeń tracą jeżdżąc po mieście samochodem.