czwartek, 27 listopada 2008

Współcześnie, ale tak trochę PRL

W ostatni weekend jechałem sobie tramwajem. Usiadłem i z braku książki wyjąłem aparat i rozpocząłem testowania rożnych funkcji robiąc przy tym zdjęcia przez okno. Fotografowałem wszystko co się da. Ludzi, przedmioty, architekturę, samochody, itd. Jedno ze zdjęć po odpowiednim okrojeniu i przerobieniu na czarno-białe zamieszczam poniżej. Jedynie chyba znak drogowy wskazuje, że to nie lata 80-te.



Jak patrzę na to zdjęcie to przypomina mi się pierwszy samochód mojego dziadka - właśnie maluch. To był prawdziwy skarb. Uwielbiałem nim jeździć, a swój zachwyt jazdą wyrażałem na swój dziecięcy sposób, krzycząc: "Dziadzia, titit!".

wtorek, 25 listopada 2008

Zima znowu zaskoczyła... poznaniaków

Jestem w szoku. I to w prawdziwym szoku. Zobaczyć mnóstwo śniegu (nie mylić z błotem po śniegu), bielutkiego puchu w listopadzie w Poznaniu graniczy z cudem. To była naprawdę piękna pobudka dzisiaj. Otwieram oczy, wstaję, wyglądam przez okno i biegnę po aparat cyknąć szybko fotki tego pięknego zjawiska. Oczywiście nie omieszkałem obudzić też żony, a co niech się cieszy ze mną.

Lubię widok śniegu do momentu jak ktoś go nie podepcze i pobrudzi. Śnieg wygląda najlepiej w momencie, kiedy świeżo spadnie i jest taki nieskażony ludzką stopą. Osobiście wolę podziwiać śnieg z pewnego dystansu, niż po nim się poruszać.

Ciekaw jestem nocnych zdjęć Poznania pokrytego śniegiem? Czy są jakieś szanse na zobaczenie tego na blogu City By Night?

Jeśli chodzi o mnie, to jakieś zdjęcia dołączę do tego posta wieczorem.

EDIT: Poniżej obiecane zdjęcia.


piątek, 21 listopada 2008

Pomykam po mieście w metalowej puszce

...Wesoło w czubie i w piętach,
a najweselej na skrętach...

Julian Tuwim "Do krytyków"


Ten fragment wiersza (podobno napisanego na przekór krytykom) oddaje często mój stosunek do jazdy tramwajem. Tak - dobrze kombinujecie - lubię jeździć tym znienawidzonym środkiem lokomocji. Tak samo jak wszystkich wkurzają mnie tłok, smród, chamstwo i inne paskudztwa jakie można spotkać w tramwaju. Mimo wszystko często czuję się dosłownie tak jak opisywał to Tuwim.

Najbardziej lubię rozpostrzeć ramiona i objąć prawie cały tył tramwaju. Wiem, że Tuwim pisał o przedniej platformie - ja lubię stać na samym końcu. Tam najlepiej rzuca. Tam mogę spokojnie obserwować współpasażerów i cały przód tramwaju. Jest w tym coś z podglądactwa, jednak to zwykła ciekawość świata, życia i tego co dzieje się wokół mnie.

Drugą opcją jest znalezienie sobie miejsca do siedzenia. Wtedy wymagana jest jakaś dobra książka. Zaczytywanie się w tramwaju ma swoją wadę - szybko się niestety kończy wraz z wysiadaniem. Dlatego miło wspominam czasy, kiedy mieszkałem daleko od miejsca codziennej jazdy. Dobre pół godziny w tramwaju pozwalało wejść w klimat książki i zapomnieć o otaczającym świecie.

Zdecydowanie polecam taki punkt widzenia na najbardziej popularną komunikację w Poznaniu. Przymknąć oko na to co złe i rozkoszować się samą jazdą lub odpłynąć czytając dobrą książkę...

środa, 19 listopada 2008

Podziękowania

Przyszedł czas na podziękowania.

Chciałbym podziękować za inspirację do stworzenia tego bloga Kubie i jego bratu, którzy prowadzą od dłuższego czasu (przynajmniej brat Kuby) własnego bloga "City by Night". Idea nazwy powstała na bazie tamtego bloga. Treści oczywiście odbiegają od tamtejszej tematyki, co nie znaczy, że nie będą się czasami zbiegać...

A poniżej dedykacja (nocna) dla braci G.




Poznań jest piękny... także nocą.

poniedziałek, 17 listopada 2008

Okupacja oczami małej dziewczynki

Na ulicach Poznania wozy opancerzone. Miasto obwieszone flagami przedstawiającymi znienawidzone przez Polaków swastyki. Panuje tutaj względny spokój, choć spokoju w rzeczywistości nie ma.



Jest rok 1940. Nowa władza, nowe prawa. Ulicami miasta kursują nieliczne tramwaje. Gdzieś na dalekim Junikowie mała dziewczynka wyrusza z domu w codzienną podróż. Ma niecałe 9 lat. Z wałówką dla ojca dociera do tramwaju i odważnie, bez zawahania wsiada do przedziału "nur fur deutsche". Przedkłada wygodę podróżowania nad bezpieczeństwo. Jak każdego dnia nie boi się, że zostanie zdemaskowana. Gdyby jednak ktoś ją złapał ma udawać niemowę... oczywiście niemiecką.

Po długiej podróży dociera do celu. Nie może się doczekać, kiedy skosztuje pysznej marmolady wyrabianej z buraków i marchwi. W owym czasie szczyt marzeń w kategorii "łakocie". Fabryka znajduje się na Garbarach w okolicy placu Bernardyńskiego i w tej właśnie fabryce pracuje jej ojciec. W zamian za dostarczony obiad dziewczynka dostaje pudełko marmolady. Zadowolona i pełna optymizmu idzie do pobliskiej piekarni, w której pracuje jej ciotka. Kupuje chleb dla rodziny i wyrusza w podróż powrotną.

Ta sama droga, ten sam tramwaj. Znowu niemiłosiernie długa podróż. I w końcu ulga, kiedy przekracza próg domu. Kolejny dzień minął szczęśliwie...


To jest krótka historia, trochę mało szczegółów, z czasem coraz trudniej pamiętać... to jest historia mojej babci.

A przynajmniej jednego dnia okupacji. Widzianej oczami małej dziewczynki...


Użyte w tym poście zdjęcia starego Poznania pochodzą ze zbiorów Pana Macieja Szewczyka, który jest autorem strony o Poznaniu www.poznanczyk.com

sobota, 8 listopada 2008

Prawie wulgarne...

Budynek wzniesiony na potrzeby Komisji Kolonizacyjnej w latach 1908-1910, obecnie siedziba Akademii Medycznej. Dla ciekawskich studentów i studentek po prostu zabawna i nietypowa rzeźba, o której walorach mówią sobie kolejne pokolenia żaków...




Zdjęcie zrobione w czasie, kiedy sam zostałem "skrzywdzony w oczy" tym oto widokiem. Z drugiej strony ciekaw jestem i postaram się to odnaleźć, co przedstawia ta rzeźba i jaka jest jej historia?

P.S. Oczywiście to tylko odpowiedni kąt, odpowiednio zrobione zdjęcie. W rzeczywistości to jakieś zwykłe narzędzie, które niefortunnie się rzeźbiarzowi ułożyło. :)

wtorek, 4 listopada 2008

Dlaczego Poznań?

Lubię Poznań.

Może nawet coś więcej. Pewne jest, że mam bardzo pozytywne uczucia do tego miasta. Nie urodziłem się w Poznaniu, żyję tutaj dopiero od 10 lat, ale czuję, że jest to miasto w którym mógłbym dożyć późnej starości. Brzmi trochę banalnie, ale inaczej bym tego nie ujął.

Może to kwestia przyzwyczajenia, może w każdym innym mieście byłoby podobnie po dłuższym czasie? Nie wiem i nie potrzebuję wiedzieć. Tutaj jest mi dobrze. Tutaj żyję z żoną, mam przyjaciół, dobrą pracę, wszystkie rozrywki z których korzystam. Jest jeszcze kwestia rodziny - rodziców, dziadków, rodzeństwa i kuzynowstwa, ale większość mojej rodziny jest w miarę blisko Poznania, więc nie jest to jakimś problemem.

Jak w każdym mieście (zwłaszcza większym) jest mnóstwo rzeczy, których nie potrafię zaakceptować. Niepotrzebna agresja u niektórych mieszkańców, tłok w środkach komunikacji, brak kultury jazdy wśród kierowców (mówię to jako pieszy), poruszający się z prędkością światła starsi ludzie (kiedy widzą miejsce w tramwaju), wszelkiej maści robactwo nad miastem (wiosną i latem; tak przy okazji to czy nie można masowo eksterminować komarów? Gdzieś w Europie to robią regularnie i mają święty spokój), tortury ducha nieestetyczną sztuką współczesną (niech ktoś w końcu usunie to paskudztwo zasłaniające Muzeum Narodowe!) i wiele, wiele innych.

Na szczęście to wszystko jest niczym, kiedy zaczniemy to porównywać z tym co Poznań ma w sobie dobrego (z mojego punktu widzenia).

W Poznaniu możemy spotkać się z przyjaciółmi przy piwie w knajpce na Starym Rynku, a kiedy chcemy zmienić lokal nie musimy brać taksówki. Możemy podziwiać sztukę na Placu Wolności (choć czasami sztuką bym tego nie nazwał, to dla innych może mieć jakąś wartość).

Mamy piękne kościoły z wiekową tradycją i historią. Są tu wspaniałe kamienice, pokazujące jak świetnych architektów miał kiedyś Poznań.

Nowe Zoo, ogród botaniczny, palmiarnia w Parku Wilsona, Cytadela, Malta, park Sołacki to miejsca wyjątkowe pozwalające poznaniakom spędzić miło czas na świeżym powietrzu i obcować z przyrodą.

Coroczny Międzynarodowy Festiwal Teatralny nad Maltą sprowadza do tego wspaniałego miasta multum teatrów z całego świata - chociaż sam dawno nie miałem okazji być na tej imprezie, to wciąż przyciąga ona mnóstwo ludzi z całej Polski.

Stary Browar - miejsce styku konsumeryzmu ze sztuką i ciekawą architekturą (nagrodzony niedawno pierwszym miejscem za najlepsze centrum handlowe na świecie).

To zaledwie wierzchołek góry lodowej. Sam ledwo poza ten wierzchołek sięgam. Świadomość, że jest jeszcze tyle miejsc w Poznaniu do zobaczenia, do poznania i do zwiedzenia jest czymś wspaniałym. Ciekawe co odkryję nowego i co mnie znowu zaskoczy...

poniedziałek, 3 listopada 2008

Odkorkowana Malta

Nie jestem typem ekowariata. Wręcz przeciwnie - ekowariaci działają mi na nerwy. Dziura ozonowa to, globalne ocieplenie tamto, zostawmy biedne komary w spokoju!

Wystarczą mi moje ulubione powieści s-f...

Jednak nie jestem obojętny na głupotę, taką codzienną.


Spacerowałem wraz z żoną w ten weekend wokół Malty. Taki wolny i relaksujący spacerek. Dodatkowo chciałem zobaczyć jak wygląda dno akwenu podczas spuszczania wody (rozpoczęto już kolejne, odbywające się co 4 lata spuszczanie wody z Malty i czyszczenie dna). Oczywiście dna nie byliśmy w stanie ujrzeć, jednak brzegi jeziora obniżyły się już na tyle, aby dojrzeć pierwsze dary jakie otrzymała Malta od mieszkańców Poznania. Z racji tego, że mieszkańcem Poznania jestem dopiero od 10 lat (licząc studia) i tę część miasta odwiedzałem rzadko, doznałem szoku.


Ogromne ilości puszek i butelek po piwie, różnego rodzaju opakowania i cała masa innych śmieci. Jak można być takim brudasem? Czy to takie skomplikowane wyrzucić coś do kosza? Ja rozumiem, że mało kto przejmuje się wypuszczanym dwutlenkiem węgla do powietrza i globalnym ociepleniem (ja zresztą też nie, bo jestem sceptykiem okrutnym i nie daję temu wiary), jednak śmieci, cały ten syf jaki wytwarzamy są jak najbardziej realne. To widać, to śmierdzi, to jest po prostu nieestetyczne. Oczywiście butelki i inne odpadki codziennej konsumpcji to nie wszystko. Podobno na dnie są dopiero smaczki. Można znaleźć konkrety. Jakieś meble stare, rowery itd. Ciekawe co robotnicy oczyszczający dno znajdą tym razem?



Ja na swojej drodze natrafiłem na coś takiego (wyłowione już wcześniej przez kogoś):



W najbliższych dniach w Poznaniu zaroi się od ekowariatów (czytaj: Konferencja Klimatyczna), w tym czasie wody w jeziorze już nie będzie. To co zobaczą uczestnicy konferencji na pewno nie zachęci ich do reklamowania naszego miasta. Wręcz przeciwnie - zniechęci...